Film zabiera widza do świata płatnego seksu, ale robi to w sposób nieszablonowy. Ukrywająca się pod pseudonimem Luna, reżyserka Maria Lidon zdecydowała się na ciekawy zabieg narracyjny. Fikcyjną intrygę – studentka zbiera materiały do książki o prostytucji – połączyła z wypowiedziami prawdziwych prostytutek i ich „opiekunów”. Dzięki takiemu melanżowi kina dokumentalnego z fikcyjną fabułą osiągnęła interesujący efekt awangardowej estetyki.