Gdy jej ojciec umiera, życie Dovile zostaje wywrócone do góry nogami. Kobieta nie ma jednak czasu go opłakiwać, bo musi pilnie zająć się organizacją pogrzebu. Dovile chce, aby pogrzeb wyglądał idealnie: próbując zadbać o każdy szczegół, wikła się w coraz bardziej dziwaczne sytuacje. Zaczynają ją doganiać wspomnienia z dzieciństwa. Rozwiązywanie problemów związanych z pogrzebem jej ojca staje się formą jej własnej terapii, co pozwala trzymać ponure myśli na dystans. Radość ze zorganizowania „udanego” wydarzenia umożliwia choćby na krótką chwilę stłumić poczucie żalu. Ten uczuciowy paradoks staje się osią dramatyczną całego filmu.