Każda rewolucja zjada swoje dzieci. W portugalskiej historii romantycznym obrazom goździków w lufie czołgu towarzyszy wspomnienie pełnego przemocy „gorącego lata 1975”. Kamienie w rękach nowych humbejwinów. Na ulicach Lizbony wyzwolenie spod władzy reżimu świętował tłum uśmiechniętych białych twarzy. Gdzie byli w tym czasie jej czarni mieszkańcy? Zamykali z lękiem okna, ukrywali się w zaroślach. „Koń Forsa” powstał, by zapomnieć o tamtym strachu powracającym w umyśle Ventury pod postacią młodego kapitana, z którym przyjdzie mu się zmierzyć w zaciszu ciasnej szpitalnej windy. W tym filmie jak we śnie albo w gorączce czas umiera, przeszłość miesza się z teraźniejszością, a śmierć z życiem.