Rzecz dzieje się pewnego feralnego poniedziałku w Warszawie. Bohaterem zaś jest zbiorowość – kilkanaście osób, których pechowe i skomplikowane perypetie słabiej lub silniej zazębiają się ze sobą. „Nie lubię poniedziałku” to satyra na polską rzeczywistość wczesnych lat siedemdziesiątych. Codzienność ukazana jako świat absurdu.