Trzej Królowie przemierzają skaliste bezdroża, by oddać hołd dziecku, którego nie znają. Biblia nie istnieje, niewiadomy jest cel, ani kierunek tej podróży, ani czas, jaki zajmie. To pionierzy gotowi zderzyć się z absurdalnością swojej misji i z ryzykiem profanacji. Twarz jest zawsze interesująca – twierdzi Serra – ale wystarczy odsunąć od siebie człowieka i co pozostaje? Czarno-biały, minimalistyczny „Śpiew ptaków” umieszcza ludzkie sylwetki w odległych perspektywach, znajdując spektakularną formę na opowiedzenie o magicznym początku chrześcijaństwa. Krytycy zwrócili uwagę na „porowatość” obrazu, który zdaje się zbliżać do granicy widzialności, znikać w mroku, oraz na ponownie obecne w kinie Serry upodobanie do martwego czasu, w tym wypadku – oczekiwania na narodziny Boga.