Jeden z ciekawszych i ambitniejszych debiutów na amerykańskiej scenie kina niezależnego ubiegłego roku. A.T. White odważnie miesza filmowe gatunki, od dramatu psychologicznego po horror z elementami science fiction. Główną bohaterką „Starfish” czyni Aubrey, młodą, niezależną kobietę, która nie może poradzić sobie ze śmiercią swojej najlepszej przyjaciółki. Metodą na przeżycie żałoby, ale też złagodzenie bólu, ma być włamanie się do mieszkania Grace i zajęcie się jej dobytkiem. Po nocy spędzonej w łóżku przyjaciółki ranek zdaje się być zupełnie inny, niż mogłaby się tego spodziewać. To, co widzi początkowo, przekracza jej możliwości percepcji. Spustoszone ulice, miasto ogarnięte przez ogień, wreszcie ludzie atakowani przez tajemniczą siłę. Świat, który zna, zmierza ku upadkowi, a jedyną osobą mogącą temu zaradzić jest sama Aubrey. Zwłaszcza że w mieszkaniu znajduje zawierające wskazówki enigmatyczne nagrania pozostawione przez Grace.