Na początku lat siedemdziesiątych, w scenerii polskiego Wybrzeża, splatają się losy dwóch takich, co nie jeden księżyc ukradli. „Synek” wyszedł z kicia i za wszelką cenę chce się dobrze w życiu urządzić. Starszy Eryk, wytrawny hochsztapler, musi się odegrać na kumplu, który go wykiwał w pokerze. Ale do tego jest potrzebna duża kasa. Obaj więc wyruszają w Polskę siejąc spustoszenie… w portfelach dewizowych turystów. Jeszcze tylko rozprawa z „Gruchą” czyli finałowy Sztos, a potem żyć nie umierać, trwoniąc łatwo zarobiony szmal. Plan jest przedni tyle,że na każdym planie można się przejechać.